- Czego ty ode mnie chcesz?- warknęłam w jego stronę. Chłopak spojrzał na mnie a jego tęczówki pociemniały.
-Chcę wiedzieć, czy jestem bezpieczny.- wyszeptał. Spojrzałam niepewnie w jego stronę i posłałam mu lekki uśmieszek.
-To znaczy?
-Chcę mieć pewność, że mnie nie wydasz.- popatrzył mi głęboko w oczy. Czułam jak jego wzrok przenikał mnie całą. Szczerze mówiąc, poczułam się trochę niezręcznie, ale też spodobało mi się to.
-Możesz być spokojny.- Odwróciłam głowę i upiłam łyk kawy z papierowego kubka. Chłopak wyjął mi go z rąk i napił się.
-Ej, to moje.- Mruknęłam i szturchnęłam go lekko.
-Teraz już nie.- Zaśmiał się i napił ponownie.-Odprowadzić cię?
-Dzięki, poradzę sobie.- Wstałam a Harry równocześnie ze mną.
-Radzę ci uważać.- Mruknął, przysuwając się do mnie. Posłałam mu pytające spojrzenie.- Gdy wrócisz zamknij drzwi i okna, tak na wszelki wypadek.
-Dobra, o co ci chodzi?- Stanęłam przed nim. Musiałam nieco odchylić głowę do tyłu, ponieważ chłopak był ode mnie wyższy.
-O to, że nie powinnaś teraz wracać do domu. Sama.- Przysunął się jeszcze bliżej tak, że nasze twarze dzieliła niebezpieczna odległość. On uśmiechnął się zadziornie, złapał mnie w talii i ponownie zmniejszył odległość pomiędzy naszymi ustami. Zaczął mnie zachłannie całować, przesuwając swoje ręce...niżej. Sama się sobie dziwiłam, ale nie odwzajemniłam pocałunku. Nie chcę być traktowana jak szmata, która nie wie, co to godność.
-Nie jestem dziwką.- Próbowałam wyrwać się z jego uścisku, ale był silniejszy.
-Nie mów, że ci się nie podobało.- Ponownie starał się zbliżyć, ale ja mu na to nie pozwoliłam.
-Wracaj do swojej dziewczyny. Może ona będzie chciała się z tobą przelizać.- Warknęłam i w końcu wyrwałam się z jego uścisku, po czym chwyciłam kawę, którą postawił na ławce.- Dobranoc.
Oddaliłam się, ale po chwili zatrzymałam się i krzyknęłam w jego stronę.
-Aa, nie zapomnij zamknąć drzwi, gdy wrócisz do domu. Wiesz przecież, jak tu niebezpiecznie.
Odwróciłam się i zaśmiałam po czym odeszłam. On stał tam jeszcze przez chwilę, chyba był w szoku. Coś mi się wydaje, że byłam pierwszą dziewczyną, która mu się sprzeciwiła. Inne się z nim przespały albo dlatego, że się go bały, albo po prostu jest dobry w łóżku. Podobno ma spore doświadczenie. Słyszałam od Holly, że przeleciał prawie wszystkie laski ze szkoły. Można by powiedzieć, że Harry odgrywa rolę męskiej dziwki. Poprawiłam kaptur, który przed chwilą założyłam na głowę i wróciłam do domu. Było już koło północy. Emily na pewno już spała, więc starałam się jak najciszej dostać na górę. Weszłam do mojego pokoju, po cichu zamknęłam drzwi i zapaliłam światło. Nie miałam siły się już myć, więc postanowiłam, że od razu pójdę spać. Właśnie miałam ściągać koszulkę, gdy spojrzałam na otwarte okno.
"Gdy wrócisz zamknij drzwi i okna, tak na wszelki wypadek."
Ciągle słyszałam te słowa. Podeszłam do okna i zamknęłam je a potem zaciągnęłam rolety. Przebrałam się w piżamę i uprzednio gasząc światło, położyłam się na łóżku, przykrywając cienką kołdrą.
***
-Idziemy na lunch?- Spytała Holly, gdy schodziłyśmy na dół.
-Ta, jasne.
Weszłyśmy na teren ogródków szkolnych, na których postawiono ławki i stoły. Usiadłyśmy przy jednym z nich, obok bandy jakiś frajerów, z którymi Holly najwidoczniej się znała. Dwie dziewczyny. Amanda i Jessy- bliźniaczki i James, chłopak Holly. Przywitałam się z nimi, udając miłą i zajęłam miejsce pomiędzy Holly a Amandą. Wszyscy jedli, gadali i śmiali się, a ja siedziałam cicho i nic nie robiłam. Podniosłam wzrok i ujrzałam, że ta blondynka, którą widziałam z Harry'm w sklepie, idzie w moim kierunku. Jej kręcone, blond włosy kaskadami opadały na ramiona, pomarańczowa skóra aż prosiła się o odstawienie samoopalacza na bok, ubrana w obcisłą bluzkę na ramiączkach i jeansową mini ledwo co zakrywającą tyłek, wyglądała jak dziwka. Za nią szły dwie dziewczyny, wyglądające podobnie. Zapewne jej 'obstawa'.
-Hej, ty jesteś ta nowa?- Do moich uszu dotarł jej piskliwy głos. Skinęłam głową w odpowiedzi.- Skoro mówisz, że tak, zapewne nie znasz jeszcze wszystkich panujących tu zasad.
-Jakich? uważać, żeby nie zatrzasnąć się w solarium? Tak, ty też ich nie znasz.- Wszyscy zaśmiali się z mojego komentarza. Dwie dziewczyny- przyjaciółki blondyny- Także nie powstrzymały się od cichego chichotu. Blondynka posłała im mordercze spojrzenie, a te zamilkły.
-Słuchaj no, straszydło- zwróciła się w moją stronę.
-Powiedziała miss piękności- Odwarknęłam ironicznie.
-Dwa lata z rzędu- Wręcz wyśpiewała.- Ale nie w tym rzecz. Z Alison się nie zadziera. A oto mała nauczka za chamstwo.
Mruknęła i po chwili spaghetti, które jadł James wylądowało na mojej głowie. Zdenerwowałam się na nią, ale nie pozostałam jej dłużna. Po chwili karton mleka, które piła jedna z bliźniaczek 'prze przypadek' wylał się jej na twarz. Ta otworzyła szeroko usta, zaczęła piszczeć i uciekła.
-Jeszcze tego pożałujesz!
Ja, wkurwiona, pobiegłam do damskiej toalety. Zamknęłam za sobą drzwi, torbę rzuciłam na podłogę, a sama zajęłam się wyciąganiem makaronu z włosów.
-Kurwa mać.
Udało mi się ściągnąć cały makaron, a sos wytarłam mokrym ręcznikiem. Jednak nie miałam zamiaru zostać na kolejnych lekcjach z tłustą plamą na włosach. Przeglądałam się jeszcze chwilę w lustrze, gdy usłyszałam, że drzwi otwierają się. Odwróciłam się w och stronę i ujrzałam Harry'ego.
-To damski kibel - Warknęłam i wróciłam wzrokiem na lustro.
-Wiem.- Podszedł do mnie od tyłu i zaczął wycierać resztki sosu z mojej głowy. Robił to powoli i delikatnie. W pewnym momencie poczułam silny ból z tyłu głowy. Pociągnął mnie za włosy i przycisnął do blatu tak, bym nie mogła się ruszać.
-Czego ty kurwa chcesz? Zabawić się? Zgwałcić mnie? Na chuja. Przecież masz od tego Alison.- Warknęłam. Ten jeszcze mocniej pociągnął mnie za moje czerwone włosy.
-Nie podoba mi się to, jak zachowujesz się w stosunku do mnie. Masz być posłuszna, jasne?- Warknął.
-A jeśli nie będę, to co mi zrobisz?
-Naprawdę. Chcesz. Wiedzieć?- Każde słowo mówił osobno. W tamtym momencie serce zaczęło mi szybciej bić. Przecież on był zdolny nawet zabić. A jeśli to miał na myśli? Musze przyznać, że w tamtym momencie trochę się przestraszyłam.
-Harry, puść.- Prawie wybłagałam. On spojrzał na mnie i lekko się skrzywił.- Sprawiasz mi ból.
Pojedyncza łza poleciała po moim policzku. Ten chłopak był silny, Cholernie silny. Czułam się, jakby wyrwał mi włosy, które trzymał. Uśmiech z jego twarzy zniknął, a on powoli puścił moje włosy i odsunął się ode mnie.
-Masz być dla mnie miła.- Warknął i opuścił toaletę. Ja oparłam się o ścianę i powoli osunęłam się po niej. Płakałam. Coś czuję, że to nie koniec moich kłopotów z Harry'm.
***
Otworzyłam drzwi dzielące mnie od wnętrza mieszkania i po cichu zamknęłam je. Weszłam do salonu i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Emily leżała na kanapie z Liamem. Całowali się. Liam nawet zdążył się już pozbyć koszulki. Odchrząknęłam a oni momentalnie zerwali się na równe nogi. Zapewne czuli się wtedy niezręcznie. Gdybym przyszła później ze szkoły, zapewne by się ze sobą przespali.
-Nie powinnaś być w szkole?- Spytała Emily, układając włosy w momencie, gdy Liam zakładał koszulkę.
-Nie powinniście robić tego w sypialni?- Warknęłam i pobiegłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam głowę żelem pod prysznic, ponieważ Emily zużyła cały szampon na swoje kłaki. Stanęłam mokrymi nogami na białym dywaniku i chwyciłam pierwszy lepszy ręcznik. Oplotłam nim swoje nagie ciało i wyszłam z łazienki. Przebrałam się w szary, sięgający mi do połowy brzucha sweter i czarne dresy, do których doczepiłam szelki. Tak, staram się ubierać modnie, pomimo tego, że lubię 'mroczny' styl. Wysuszyłam głowę i przez co najmniej 20 minut próbowałam ułożyć moje włosy, ale żel sprawił, że miałam siano na głowie. Zdenerwowana ubrałam czapkę na głowę i zmyłam mocny makijaż. Nałożyłam lekki podkład i tusz do rzęs, po czym zeszłam na dół. Otworzyłam lodówkę i nachyliłam się, by sprawdzić, co mogłabym zjeść. Nie jadłam śniadania, a lunch wylądował na moich włosach. Byłam głodna. Chwyciłam jogurt i nalałam go do miski, do której nasypałam także płatki. Wymieszałam składniki razem i usiadłam przy kuchennym stole, tyłem do wyjścia.
-Hej, Vanessa, wychodzimy. Błagam cię, nie zniszcz mieszkania.- Wywróciłam oczami i usłyszałam, jak drzwi się otworzyły. - Ktoś do ciebie.
Do mnie? Przecież chodzę do nowej szkoły zaledwie dwa dni. Kto, oprócz Louisa mógł wiedzieć, gdzie mieszkam?
-Cześć.- Odwróciłam się i ujrzałam... Louisa. Na szczęście, Louisa. Źle bym się czuła, gdyby przede mną stał Harry. Lou zmierzył mnie wzrokiem i uśmiechnął się.- Seksownie wyglądasz.
-Umm...dzięki. Siadaj,- Wskazałam na jedno z krzeseł a sama usiadłam na tym, na którym siedziałam wcześniej.- Po co przyszedłeś?
-Nie widziałem cię dziś w szkole, chciałem sprawdzić, czy wszystko ok.
-Wszystko w porządku.- Uśmiechnęłam się sztucznie. Nie chciałam mówić mu o wszystkim, nie ufałam mu. Jedyną osobą, której mogłabym się zwierzyć byłaby...Perrie. Sama się sobie dziwię, ale naprawdę lubię tą dziewczynę.- Głowa mnie bolała i higienistka wypuściła mnie do domu.
-Um, to super. Słuchaj, co roku moja znajoma, Shelly, organizuje imprezę. Ma odbyć się za tydzień...i tak się zastanawiałem czy masz ochotę pójść?
Zawahałam się. Co prawda, lubiłam imprezy, ale nie bardzo miałam ochotę na niej być.
-Możesz wziąć kogo tylko zechcesz.
-Znasz Perrie? Pracuje w kawiarni, tu w Holmes Chapel.
-Ta blond włosa kelnerka?- Pokiwałam twierdząco głową.- Tak, znam ją. To dziewczyna mojego starego przyjaciela.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Była to dość niezręczna cisza. Po chwili jednak chłopak odezwał się.
-Dasz mi swój numer?
-Co? Po co?- Wyszeptałam, mrużąc oczy.
-No wiesz, w sprawie imprezy. Szczegóły wyślę ci sms'em czy coś.
-Umm...no ok.- Wymieniliśmy się numerami a potem Louis wyszedł, żegnając się ze mną. W przeciwieństwie do Harry'ego, z Louis'em dało się porozmawiać. Szkoda, że Harry nie miał jego charakteru. Dokończyłam płatki i podbiegłam do kurtki, którą miałam na sobie wczoraj wieczorem. Wyciągnęłam z niej serwetkę i wpisałam ciąg cyfr, które składały się w numer telefonu dziewczyny z kawiarni, do swojego telefonu.
-Halo?- Usłyszałam głos w słuchawce.
-Perrie?
-Um.
-Hej, tu Vanessa. Dziewczyna z kawiarni, której dałaś numer.- Tłumaczyłam.
-Aaa, pamiętam. Co tam?- Zaśmiała się przyjaźnie.
-No właśnie. Możemy się jutro spotkać i pogadać?
-No pewnie. Mów o której i gdzie?
-Przyjdę jutro, około 12 do kawiarni.
-Ok, będę czekać.- Powiedziała przyjaznym tonem. Naprawdę miała dobry humor tamtego wieczoru.
-To do jutra.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na kanapę, na której po chwili siedziałam. Włączyłam telewizor i starałam się wyluzować. W pewnym momencie dostałam sms'a. Numer nieznany.
Od: Numer Nieznany
"Seksownie wyglądasz nawet w dresach. Cholera, dziewczyno, nie kuś."
O co do cholery chodzi? To nie od Louisa. Co za debil mógł napisać coś takieg....Harry. Lou pewnie dał mu mój numer. Cholera jasna.
Od: Numer Nieznany
"Zasłaniaj okna na przyszłość, kotku"
Nie miałam zamiaru tego tak zostawić. Odpisałam.
Do: Numer Nieznany
"Pieprzony zboczeniec."
Szczerze mówiąc, bałam się odpowiedzi. Przecież Harry był nieprzewidywalny. Ponownie usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który informował o nowej wiadomości. Niepewnie otworzyłam ją.
Od: Numer Nieznany
"Uważaj na słowa suko. Bądź miła, bo pożałujesz."
-Bądź miła? Kurwa, dla ciebie mam być miła? Nie przesadzasz?!- Krzyczałam w myślach. Czy ten cholerny dupek myśli, że będę mu posłuszna? On chyba nie wie, co t prawdziwe życie. Uważa się za pana świata? Myśli, że może mieć wszystko? Już ja mu pokażę, co to znaczy.
***
-Hej Vanessa.- Uśmiechnęła się, ukazując rząd białych zębów.- Nie powinnaś być teraz w szkole?
-Powinnam, ale chciałam pogadać.
-Siadaj.- Dziewczyna skinęła głową, a ja usiadłam przy jednym ze stolików.
-Mam mały problem. Przyczepił się do mnie jeden chłopak z mojej szkoły. Jest nieznośny, denerwuje mnie i myśli, że jestem jego własnością. Co mam z nim zrobić?
-Hej, dasz sobie z nim radę. Musisz pokazać mu, kto tu rządzi. Niech sobie frajer nie myśli... Zdradzisz mi chociaż jego imię?
-Harry Styles.- Uśmiech z twarzy Perrie zniknął, jej jasna cera stała się zupełnie blada, a oczy zaszkliły się. Przełknęłam głośno ślinę i czekałam aż dziewczyna się odezwie.
-P...Perrie?- Zaczęłam niepewnie.
-Jesteś w dupie. Z tym chłopakiem każdy ma przejebane.- Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
-Ty też miałaś?
-Ja...um....bo on....- jąkała się. Widziałam, że ciężko było jej o tym mówić. Nie chciałam drążyć tematu na siłę.
-Pezz, jeśli nie chcesz nie musisz...- Przerwała mi.
-Zgwałcił mnie.- Spojrzałam na nią lekko zszokowana, ale wiedziałam, że Harry byłby do tego zdolny. Tylko jak mógł zrobić to Perrie? W sumie... każdą dziewczynę uważa za tanią prostytutkę. On nie ma szacunku do nikogo. Nawet do siebie samego. Przytuliłam mocno Perrie, a ta się rozpłakała. Pomimo tego, że znałam ją zaledwie dwa dni, polubiłam ją i było mi jej szkoda.
-Przepraszam, powinnam się ogarnąć. Zachowuję się jak małe dziecko.- Zaśmiała się przez łzy.
-W porządku. Rozumiem... Wiesz, tak naprawdę nie przyszłam tu tylko w tej sprawie.
-A o co chodzi?
-Za tydzień koleżanka mojego znajomego robi imprezę i zaproszono mnie... Mogę wziąć osobę towarzyszącą i tak się zastanawiałam, czy nie chciałabyś pójść?
Perrie na chwilę zamilkła.
-W sumie, czemu nie?- Uśmiechnęła się.- Kiedy?
-Sama jeszcze nie wiem, ale jak zdobędę jakieś informację, napiszę do ciebie.
-Ok, w porządku. Wiesz, ja muszę wracać do pracy...
-Dobra, ja tez już muszę iść. Cześć.- Pożegnałam się z Perrie i wyszłam z kawiarni. Podążałam słonecznymi ulicami Holmes Chapel. Co dziwne, było dzisiaj dość ciepło, więc wybrałam krótkie, czarne spodenki, białe buty i białą bluzkę na ramiączkach, którą włożyłam do spodenek. Czarna czapka znajdowała się na mojej głowie. Lubiłam ją. Postanowiłam nie wracać jeszcze do domu. Miałam dwa powody. Po pierwsze, nie chcę dostać ochrzanu za to, że nie byłam dziś w szkole, a po drugie, nie chcę patrzeć, jak Liam i Emily wymieniają się śliną.
***
Chodziłam po ulicach Holmes Chapel jeszcze przez kilka godzin, kiedy postanowiłam wrócić do domu. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W kuchni siedział Liam i Emily. Całowali się. Ugh, czy oni muszą to robić przy mnie? Pobiegłam na górę, przebrałam się w to, co miałam na sobie wczoraj wieczorem, włosy związałam w koka i zeszłam na dół.
-Hej Vanessa, jak w szkole?- Spytała Emily.
-Nie masz ciekawszych tematów?- Próbowałam odciągnąć ją od 'szkoły'.
-Masz ochotę coś zjeść?- Wtrącił się Liam.
-Um..no pewnie. Co macie?
-Spaghetti.
-Um, to ja podziękuję.- Wstałam od stołu i udałam się na kanapę. Włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać pierwszy lepszy film. Po chwili zasnęłam.
Obudziłam się na podłodze. Widocznie spadłam z kanapy, podczas snu. Było już koło północy. W całym domu było ciemno, jedynie telewizor lekko oświetlał salon. W pewnym momencie usłyszałam trzaski dobiegające z kuchni. Wstałam powoli i chwyciłam pierwszą lepszą rzecz, do obrony.
-Halo?
O MATKO. Stwierdzam, że to najlepszy rozdział z całego opowiadania. Cieszę się, że Vanessa znalazła kogoś z kim może pogadać. I tak okropnie szkoda mi Perrie, ugh. No i postać Harry'ego - mistrzostwo. W każdym razie, mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny rozdział, bo zakończyłaś w takim momencie, ach. :D
OdpowiedzUsuńCzekam już na next'a :33
OdpowiedzUsuńNie mogę już doczekać się nexta :D
OdpowiedzUsuńPerrie polubiła Vanessę i odwrotnie . Ciszę się bardzo ponieważ teraz ma z kim porozmawiać : ) .
OdpowiedzUsuńMęczy mnie tylko ten Harry . Zachowuje się okropnie ale w tym jest jakiś urok . Mam nadzieję , że zmieni kiedyś swoje zachowanie .
Rozdział niesamowicie długi i bardzo wiele można się z Niego dowiedzieć .
Czekam na następny <3
Zostałaś nominowana do THE VARSATIBLE BLOGGER
OdpowiedzUsuńWszystkie informacje na it-is-your-beautiful-life.blogspot.com
Świetnie piszesz uwielbiam twojego bloga. Czekam na kolejny rozdział :)
Wreszcie! Wreszcie się rozkręciłaś. Czekałam na to ;D Rozdział bardzo fajny. Trochę wkurza mnie zachowanie Van. Taka... zbyt na nie. Niby twarda, ale robi z siebie straszną ofairę. No, ale cóż, zapewne tak miało być, taka postać ;)
OdpowiedzUsuńHarry... hm... Na początku myślałam, że go polubię. Sądziłam, że będzie kimś w rodzaju niegrzecznego chłopca, ale takiego, który ma szacunek do kobiet i samego siebie. Arogancki, wredny i ironiczny, ale nie taki zły-zły xD Wiesz, o co mi chodzi xD Cóż, muszę przyznać, że zawiodło mnie trochę, iż jest inaczej. Ale to twoje opowiadanie, więc mnie pozotaje tylko czytać dalej :)
Postać Louisa jest kolejną ciekawą. Jeśli nie okarze się taki, jak Harry, to pewnie go polubię :D
Za to Liam mnie rozwala xD Taki miły, mizia się z Em, a potem na luzaku pyta, czy Van chce coś zjeść. Po prostu miszczu. Tak trochę ją trolluje xD
No, to chyba wszystko. Czekam na na nexta.
@Mo0169
P.S.: Przepraszam, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale byłam na wyjeździe i praktycznie neta nie miałam, więc teraz komentuję wszystkie za jednym zamachem :)
Pewnie Harry psychol buszuje po kuchni xd rozdzial świetny. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPewnie Harry psychol buszuje po kuchni xd rozdzial świetny. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńmdkwnxjs dawaj następny
OdpowiedzUsuńkocie dawaj następny i to już!
OdpowiedzUsuń@Fucked_Up_Kid
super :3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny :)
zapraszam do mnie, jest już 12 rozdział http://givemeloove.blogspot.com/
że jak ?????
OdpowiedzUsuńPerrie została.... przez Harry'ego...... o kurde.. *O*
coraz lepiej się dzieje :)
niech zgadnę co lub kto hałasuje w kuchni...
JA DAJĘ, ŻE TO HARRY ! xd
tak myślałam, że nie będzie on grzecznym chłopcem, ale żeby aż tak ?? *O*
duuuuużoo weny :3
@Mo_Love_1D