ELEANOR'S POV
Zamknęłam drzwi i wróciłam na kanapę. Starałam się skupić na oglądanym wcześniej serialu, ale nie mogłam. To, co powiedział Louis zaledwie kilkanaście sekund temu, utkwiło w mojej pamięci. Przeprosił mnie, cudownie. Jest tylko jeden problem, nie ufam mu. A jeśli to kolejna intryga uknuta przez Harry'ego? Lou bawi się mną jak dziwką i nawet mu się to spodobało... A teraz? Przychodzi, przeprasza i myśli, że wszystko już jest okay? Niestety, nie tak łatwo zapomnieć trzy lata cierpienia, bólu i upokorzenia... Sama nie wiem, czemu wtedy go pocałowałam... Pewnie dlatego, że nadal go kocham. Problem w tym, że zakochałam się w nieśmiałym, sympatycznym i zabawnym Louisie, a nie w tym, którym jest teraz. To wszystko przez Harry'ego. On go w to wciągnął. Wzięłam komórkę i weszłam w listę kontaktów. Alison, Caroline, Emma, Georgia, Ciara, Anne... Kurwa, gdzie jest Perrie lub Danielle?... Lauren, Monica...Louis... Patrick, Perrie! No nareszcie! Wybrałam numer przyjaciółki i czekałam aż odbierze. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci... nic. Wybrałam numer Danielle, ale ona także nie odebrała. Zdenerwowana zadzwoniłam do Vanessy z nadzieją, że chociaż ona odbierze.
-Halo?
Usłyszałam głos w słuchawce.
-Hej Van, mówi Eleanor.
-Wiem ,że to ty, El. Wyświetliłaś mi się.- Zaśmiała się.- Co jest?
-No właśnie... Potrzebuję z kimś porozmawiać... Mogłabyś wpaść do mnie?
-Pewnie El. Podaj mi adres, za chwilę będę.
Wykonałam jej prośbę i rozłączyłam się, po czym rzuciłam telefon na drugi koniec kanapy. Nie musiałam czekać długo na pukanie do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam przejętą Vanessę.
-Hej.- Uściskałam ją i wpuściła do środka.- Wejdź.
-Cześć. Co się stało?- Usiadła na kanapie, a ja obok niej.
-Wiesz, jaki jest Harry... Prawda?
-Tak.- Wymruczała.
-Więc zapewne też wiesz, że przez niego Louis zrobił się taki sam... Nie szanował mnie, wyzywał, bił...gwałcił... A dziś przyszedł do mnie i mnie przeprosił... Mam mu wybaczyć?
-...A kochasz go?- Spytała, unosząc brew.
-Bardzo...- Wyszeptałam, powstrzymując łzy.
-Każda kobieta zasługuje na mężczyznę, który będzie ją szanował...Każdy facet zasługuje na kobietę która doceni jego wysiłek... Jeśli on się na prawdę będzie starał, doceń to.
-A co jeśli on kłamał? Jeśli znowu mnie zrani?- Przytuliłam się do niej i rozpłakałam się.-Tego boję się najbardziej. Czasami mam ochotę to wszystko skończyć, ale nie potrafię...W końcu poznałam kogoś, przy kim było mi dobrze i dawne gusta przestają mieć jakiekolwiek znaczenie... Ja chcę, by stary Lou wrócił.
-... Może właśnie wraca? Przeprosiny to pierwszy i najważniejszy krok.- Wtuliłam się w nią jeszcze bardziej.
-Przy nim czuję się, jak idiotka.
-Mądre kobiety wiedzą, kiedy warto być idiotką. - Zaśmiałyśmy się obie, ale po chwili uśmiech z mojej twarzy ponownie zniknął.
-O ile przyjemniej byłoby bez tych wszystkich sprzeczek i kłótni, które i tak nic do związku nie wnoszą.- Pociągnęłam nosem i wzięłam jedną z chusteczek, które leżały na drewnianym stoliku.- Chcę być szczęśliwa.
-Szczęście jest bliżej niż ci się wydaje. Po prostu go nie dostrzegasz.- Uśmiechnęła się.
-Dziękuję ci, Vanesso.- Przytuliłam ją ponownie
-Nie ma sprawy.
VANESSA'S POV
Pożegnałam się z El i wyszłam. Tak bardzo mi jej szkoda...Lou wydawał sie być o wiele łagodniejszy niż Harry a tu proszę... Sporo się o nim dowiedziałam. El nalegała, by mnie podwieźć, ale uparłam się, że pójdę pieszo, czego potem żałowałam. Szłam właśnie jednym z chodników Holmes Chapel. Było już dość późno, co znaczy także, że zrobiło se ciemno. Jedynie latarnie uliczne oświetlały drogę, którą szłam. Skręciłam w prawo i po chwili żałowałam mojej decyzji. Przede mną stało dwóch, pijanych nastolatków, którzy, gdy mnie zobaczyli, uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo.
-Hej piękna.- Zaczął jeden z nich.
-Nie widzieliśmy cię tu wcześniej.- Dokończył drugi, który ledwo stał na nogach. Wycofałam się i zaczęłam uciekać. Uniemożliwiły mi to buty na obcasie, więc po drodze je zdjęłam. Nie wiem czemu, ale skręciłam w ślepą uliczkę. To był jeden z moich najgłupszych pomysłów. Jeden z nich dogonił mnie i przycisnął do zimnej ściany.
-Nie chcesz się zabawić?- Spytał. Ja nic nie odpowiedziałam, tylko splunęłam mu w twarz.- To był błąd.
Warknął i z całej siły uderzył mnie w policzek, tak mocno, że upadłam. On podniósł mnie i ponownie przycisnął do ściany.- Dalej będziesz niegrzeczna?
On przyssał sie do mojej szyi, a ja płakałam i krzyczałam. Starałam się mu wyrwać, ale to na nic. Był silniejszy.
-POMOCY! POMOOCY!- Krzyczałam na całe gardło. On zakrył mi usta i spojrzał na mnie krzywo.
-Zamknij mordę, głupia suko.- Odsłonił mi usta i wpił się w nie. Nie odwzajemniłam pocałunku, wręcz przeciwnie. Rzygać mi się chciało. Czuć było od niego alkohol i papierosy. Poza tym, wyglądał okropnie. Przygryzł moją dolna wargę tak mocno, że rozciął ją swoimi zębami. Syknęłam z bólu, a ten zaśmiał się i ponownie uderzył mnie w twarz. Płakałam jak cholera i co chwilę darłam się, z nadzieją, że ktoś mnie usłyszy. On złapał mnie za włosy i z całej siły pociągnął za nie. Jęknęłam z bólu i upadłam na kolana. Ten kopnął mnie w brzuch, a po chwili leżałam skulona na brudnym betonie. Właśnie się do mnie zbliżał, gdy gwałtownie odskoczył w bok i upadł. Odkaszlnęłam, a z moich ust wydobyła się krew i spojrzałam w górę. Nade mną stał Harry. Podbiegł do chłopaka, usiadł na nim i z całej siły zaczął bić go po twarzy. Po chwili przestał, myśląc, że wygrał i wstał z niego. Odszedł od chłopaka i kucnął naprzeciwko mnie. Spojrzał na mnie troskliwie i lekko uniósł mój podbródek, by w świetle księżyca dokładniej przyjrzeć się moim ranom.
-Uważaj.- Wymruczałam, widząc zbliżającego się do nas chłopaka, z bronią w ręku. Harry gwałtownie wstał i uderzył go ponownie w twarz. Upuścił pistolet, który po chwili leżał w moim zasięgu. Pomimo tego, że szatyn nie miał szans, nie dawał za wygraną. Wyciągnął nóż i wbił go lekko w ramię Harry'ego. Ten jęknął z bólu i wyciągnął ostry przedmiot z ciała.
-Ty skurwielu.- Warknął Harry i rzucił się na niego. Napastnik usiłował ponownie go zranić, uprzednio chwytając nóż, który leżał na ziemi. Widziałam, ze Harry nie ma szans, więc wzięłam pistolet, który leżał obok mnie. Podniosłam, wycelowałam i strzeliłam. Po chwili słychać było głośny krzyk. Trafiłam chłopaka w nogę. Ten właśnie leżał na ziemi i zwijał się z bólu. Harry splunął w jego stronę i ponownie podszedł do mnie.
-W porządku?- Spytał troskliwie. Pokiwałam lekko głową, nie mając siły, by odpowiedzieć. Ten założył swoja kurtkę na moje ramiona i podniósł mnie z ziemi.
-Twoje ramię...- Ledwo co dałam rade cokolwiek wypowiedzieć.- ...krwawi.
-Nie przejmuj się.- Posadził mnie na miejscu pasażera i spojrzał na mnie przepraszająco. Pogładził mnie po włosach i usiadł na miejscu kierowcy. Przez całą drogę nic nie mówił. Co chwilę patrzył na mnie, jakby upewniał się, czy jeszcze żyję. Położył dłoń na swoim kolanie, a ja moją dłoń na jego. Ten spojrzał na mnie lekko zszokowany. Pewnie nie spodziewał się po mnie takiego ruchu.
-Jest w porządku. Gorzej z tobą.- Dotknęłam jego mokrej koszulki, która ubrudzona była jego krwią.
-Wszystko gra.- Zatrzymał się przed moim domem i wziął mnie na ręce. Kopniakiem otworzył drzwi i wszedł do środka.
-Co do jasnej cholery?- Warknął Liam, widząc nas.- Co ty tu kurwa robisz?-Harry posadził mnie na kanapie, a Liam spojrzał na niego.- Ty jej to zrobiłeś?
-Nie.
-Nie wierzę. Ty skurwysynu. Jak mogłeś?- Chłopak chwycił go za koszulkę i lekko ja podniósł.
-Liam, zostaw go!- Krzyknęłam.- On mi pomógł.
-Co?- Spytał z niedowierzaniem Liam.
-Słyszałeś. Harry, na górę. W łazience jest apteczka.- Zwróciłam się do zielonookiego chłopaka.
-Ale..-Zaczął, ale mu przerwałam.
-Na górę, kurwa.- Warknęłam, a on posłuchał mnie. Po chwili oboje znajdowaliśmy się na piętrze. Zamknęłam drzwi i wyjęłam apteczkę z górnej szafki. Harry w tym czasie zdążył usiąść na brzegu wanny.-Ściągnij koszulkę.
Harry wykonał moje polecenie i zdjął zakrwawione ubranie. Usiadłam obok niego i zaczęłam przyglądać się ranie. Chciałam swoją uwagę skupić tylko i wyłącznie na niej, ale nie potrafiłam. Jego idealnie ciało rozpraszało mnie. Do tego te cudowne tatuaże. On był tak kurewsko perfekcyjny.
-I co?- Spytał po chwili ciszy.
-Trzeba będzie to zszyć. Musimy jechać do szpitala-Mruknęłam.
-Nie.-Odparł stanowczo.
-Ale..-Przerwał mi.
-Nie kurwa! Nie pojadę do szpitala!- Warknął w moją stronę. Trochę się wystraszyłam, co zauważył.- Przepraszam.
-W porządku... Ale jeśli nie chcesz jechać do szpitala...Sama będę musiała ci to zszyć.
-Ufam ci.- Spojrzał na mnie i słabo uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Wyciągnęłam igłę chirurgiczną, szwy i parę innych rzeczy, które miały mi pomóc. Emily pracowała kiedyś jako pielęgniarka, więc nauczyła mnie podstaw. Wbiłam igłę w skórę chłopaka, a ten syknął z bólu.
-Przepraszam.- Mruknęłam
-W porządku- Powiedział chłopak, a ja kontynuowałam. Wiem, że bolało go to jak jasna cholera, ale nie miałam wyjścia.
-Gotowe.- Skończyłam i owinęłam jego ramię bandażem tak, na wszelki wypadek. Wzięłam wacik i zamoczyłam go w wodzie utlenionej, po czym wytarłam piąstki Harry'ego, które ubrudzone były krwią. Po chwili Harry wziął drugi wacik i przyłożył mi go do wargi. Delikatnie wytarł ją i pogładził po policzku. Ja, wmawiając sobie, że go nienawidzę, wstałam i oparłam się o pralkę. Harry zrobił to samo i po chwili stał naprzeciwko mnie. Uniósł mnie lekko i posadził na pralce, po to, by moja twarz była na równi z jego.
-Gdyby nie ty, pewnie leżałabym tam martwa...
Mruknęłam, spoglądając na niego. Zauważyłam, że z zainteresowaniem wpatruje się swoimi szmaragdowymi oczami, które w tamtym momencie lśniły, w moja osobę.
-Nie mów tak. Poradziłabyś sobie. Jesteś odważna.- Wyszeptał.
-Skąd możesz to wiedzieć?- Spytałam odwracając wzrok.
-Wiem, ponieważ ty jako jedyna sprzeciwiłaś mi się. Już na samym początku wiedziałem, że z tobą nie będzie tak łatwo.- Zaśmiał się cicho.- A poza tym, ufasz mi.
-Nie ufam.- Warknęłam, wracając się do niego.
-Jesteś pewna? Więc co ja, Harry Styles, najbardziej niebezpieczny chłopak w Holmes Chapel, a może i w całej Anglii, robię u ciebie w łazience i w dodatku jestem tak niebezpiecznie blisko ciebie.. Hmm?- Mruknął i przysunął się jeszcze bliżej.
-No własnie, co ty tu jeszcze robisz? Wypierdalaj.- Wskazałam na drzwi, a chłopak zaśmiał się.
-Nie mów, że tego nie chcesz...- Wyszeptał mi do ucha. Wzdrygnęłam się, gdy to zrobił, bo przypomniałam sobie tego chłopaka, który usiłował...mnie zgwałcić.- Wybacz.
Harry odsunął się powoli i spojrzał mi w oczy. Nie wiem, co mnie napadło, ale przyciągnęłam go do siebie i wpiłam się w jego usta. Na początku był zszokowany, ale po chwili nasze języki walczyły o dominację. Harry lekko przygryzł moja wargę, a ja syknęłam z bólu.
-Przepraszam.- Wyszeptał.
-W porządku.
-Podobało mi się.- Zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami i rozplątałam palce, które jeszcze chwilę temu spoczywały na jego karku. Ten cmoknął mnie po raz ostatni i puścił oczko, po czym wyszedł z łazienki, zostawiając mnie z własnymi myślami.
HARRY'S POV
To, gdy Vanessa mnie pocałowała.... Nie spodziewałem się tego, ale nie protestowałem. Właśnie na to czekałem. Wiedziałem, że ulegnie, trzeba było dać jej po prostu trochę czasu. Teraz już jest moja...Tak szczerze mam ochotę wrócić do niej i ponownie ją pocałować. To było takie przyjemne. Całowałem miliony dziewczyn, ale żadna nie robiła tego tak dobrze, jak Vanessa. Zapominając o tym, o czym przed chwilą myślałem, zszedłem na dół, gdzie czekali Liam i jakaś brunetka, zapewne siostra Vanessy.
-Co z nią?- Spytała dziewczyna, gdy mnie zobaczyła.
-W porządku.- Mruknąłem.- Nic poważnego się jej nie stało.
-A co z tobą?- Spytał Liam.
-Przeżyję.- Uśmiechnąłem się słabo i odwróciłem do drzwi.
-Poczekaj- usłyszałem głos mojego dawnego przyjaciela. Podszedłem do niego i usiadłem naprzeciwko, o co mnie poprosił, wskazując ręką na stołek.- Co się stało?
-Myślę, że powinniście pogadać z Vanessą, nie ze mną.- Już miałem wstać, ale Liam powstrzymał mnie.
-Proszę cię, powiedz nam.- Mruknął błagalnie.
-Wracałem do Nialla, było już dość późno. W pewnym momencie usłyszałem krzyki. Na początku zignorowałem je, ale coś kazało mi się zatrzymać. Tak też zrobiłem. Wysiadłem z samochodu i zobaczyłem, jak ten skurwiel bije Vanessę. Nie namyślając się długo podbiegłem do niego i zacząłem się z nim bić. Potem zaprowadziłem Van do auta i przywiozłem tu.
-Jaki skurwiel? Co chciał jej zrobić?- Spytała przejęta dziewczyna.
-Nie znam go, ani jego prawdziwych zamiarów, ale podejrzewam, że chciał ja zgwałcić.
-O Boże.- Westchnęła brunetka i wstała z miejsca, po czym pobiegła na górę, zapewne do Vanessy.
-Ty ją...uratowałeś?- Spytał Liam po chwili niezręcznej ciszy.
-Można tak powiedzieć.- Wstałem i skierowałem się do drzwi. Usłyszałem ciche 'dziękuję' a potem opuściłem dom Vanessy
VANESSA'S POV
Emily wbiegła do łazienki i podeszła do mnie.
-Boże, Van, wszystko w porządku? Nic ci nie jest?- Pytała przejęta.
-Wszystko okay.- wymruczałam i zeskoczyłam z pralki.
-Na pewno?- Spytała, gdy wchodziłam do swojego pokoju.
-Na pewno.- Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i chciałam zapomnieć o wszystkim, ale nie mogłam. Harry nie dawał o sobie zapomnieć.
Od: numer nieznany
Dobranoc kochanie. Następnym razem uważaj.
Musze w końcu zapisać sobie jego numer w kontaktach. Nie zważając na to, co napisał, odpisałam.
Do: Harry
Musisz być tak idealnie perfekcyjny? Kurwa. Nienawidzę cię za to.
Od: Harry
oh, słońce, to nie jedyna rzecz, którą we mnie znienawidzisz.
Do: Harry
Ale jest milion rzeczy, które mnie w tobie pociągają jak jasna cholera. Ty idealny skurwielu.
Od: Harry
Ty idealna suko. Dobranoc xoxo
Do: Harry
Dobranoc.
Odłożyłam telefon na półkę i czekałam na sen. Mam nadzieję, tylko, że się nie obudzę... Jutro poniedziałek.
***
Obudziłam się cała obolała. Nie dziwię, się..po wczoraj... Wstałam i z zamkniętymi oczami poszłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem i czekałam na odpowiedni moment, by spojrzeć na siebie. Zebrałam się w sobie i w końcu otworzyłam oczy. Nie było aż tak źle, jak myślałam, ale idealnie też nie było. Pod okiem rozciągał się niewielki siniak, jednak na tyle widoczny, że bez makijażu z domu na pewno nie wyjdę. Weszłam pod prysznic, z nadzieją, że ciepła woda da mi ukojenie, ale tak się nie stało. Nie mogłam zapomnieć o Harrym... O jego ustach, zielonych oczach, idealnym ciele, tatuażach, kolczykach... Wszystko w nim jest kurwa perfekcyjne. Wyszłam spod prysznica i wytarłam się po czym ubrałam w zwiewną, żółtą sukienkę w czerwone kwiaty, sięgającą do połowy ud i buty na koturnach, oplecione sznurkiem. Musze przyznać, że te buty bardzo mi się podobały. Nałożyłam chyba z trzy warstwy podkładu, by zatuszować siniaka. Do tego dodałam puder, jasny cień do powiek, eyeliner i tusz. Na końcu uczesałam się i po raz ostatni spojrzałam w lustro. Pomimo siniaka, którego leciutko było widać, wyglądałam całkiem nieźle. Wyszłam z łazienki, wzięłam torbę z mojego pokoju i zeszłam na dół.
-Hej - Przywitałam się, biorąc jabłko z kuchennego blatu.
-Hej Van.- Przywitał się Liam.- W porządku?
-Tak, wszystko ok... Emily w domu?
-Nie, wyszła już godzinę temu.- Odparł beznamiętnie.
-Super.- Chłopak spojrzał na mnie dziwnie.- Dasz mi kluczyki? Spieszę się do szkoły.
-Masz prawo jazdy?- Spytał, mrużąc oczy.
-Nie, ale Emily kiedyś mnie uczyła.- Liam zawahał się, ale po chwili uległ.
-Tylko ani słowa siostrze.- Powiedział i rzucił mi kluczyki do samochodu, które złapałam.
-Obiecuję.- Zamknęłam za sobą drzwi i wsiadłam do samochodu. Dużo pamiętałam z tego, co mówiłam mi Em, więc bez problemu opaliłam silnik i ruszyłam z podjazdu. Musze przyznać, że dość nieźle mi szło. W radio mówili o postrzelonym chłopaku, na jednej z ulic Holmes Chapel. Postrzegali go jako ofiarę. Ciekawe, czy wiedzą, jakim pieprzonym dupkiem jest w naprawdę. Zdenerwowana wyłączyłam radio i zaparkowałam na szkolnym parkingu. Zebrało się już sporo uczniów, którzy patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Zarozumiała, zbuntowana i niebezpieczna Vanessa z czerwonym włosami i mocnym makijażem w przeciągu zaledwie weekendu zmieniła się w śliczną, seksowną nastolatkę z brązowymi włosami. Gdyby ktoś tydzień temu powiedział mi, że kiedykolwiek ubiorę sukienkę, z własnej woli, wyśmiałabym go. Zmierzałam właśnie do wejścia szkoły. Widziałam, że chłopcy ślinią się na mój widok, a dziewczyny zielenieją z zazdrości. Szczerze mówiąc, bawiło mnie to. Popchnęłam drzwi dzielące mnie od wejścia szkoły i skierowałam się pod klasę, w której właśnie miałam mieć lekcje.
-Wow- Skomentowała Holly, która właśnie do mnie podeszła.-Wyglądasz... inaczej.
-Nie podoba ci się?- Posmutniałam. Na jej zdaniu bardzo mi zależało.
-Żartujesz? Wyglądasz cudownie!- Uśmiechnęła się, a mnie ulżyło.- Chodź, musimy cię pokazać chłopakom.
Pociągnęła mnie za rękę i weszłyśmy do klasy. Harry i Louis byli już w środku. Powoli szłyśmy do ostatniego rzędu, gdzie zazwyczaj siedziała Holly. Po drodze słyszałam wow, cudownie wyglądasz/ ale z niej laska i tak dalej. Schlebiało mi to, ale w tamtym momencie najbardziej zależało mi na zdaniu Harry'ego. Tylko kurwa, dlaczego?
-Proszę zająć miejsca.- Powiedział pan Fitz, gdy wszedł po dzwonku do klasy. Cały czas czułam na siebie wzrok wszystkich, ale najbardziej Harry'ego. Odwróciłam się w jego stronę i... nie myliłam się. Harry siedział wpatrzony we mnie jak w obrazek, a gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy, uśmiechnął się zalotnie. Odwzajemniłam uśmiech i wywróciłam oczami. Po chwili dostałam sms'a. Na szczęście siedziałam w ostatniej ławce, więc większość uczniów zakrywała mnie. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
New message
Otworzyłam ją.
Od: Harry
Uwielbiam gdy to robisz... Pomijając to... Nie masz żadnych "pamiątek" po wczoraj?
Do: Harry
Makijaż czyni cuda, kochanie xoxo
-Hej, Van, z kim sms'ujesz?- Zaciekawiła się Holly.
-Powiem ci, bo ci ufam, ale jeśli komukolwiek powiesz, to urwę ci głowę i przyszyję ci ja odwrotnie.
-Wow, charakterek to jednak ci się nie zmienił- Mruknęła.- No, mów
-Z Harry'm.- Holly przełknęła głośno ślinę.
-Z tym...Harrym?... Harrym S...Styles'em?- Spytała lekko zszokowana.
-Tak.- Wyszeptałam.
-Czego on od ciebie chce?- Spytała, wyraźnie przejęta.
-Nic istotnego.- Skłamałam. Co z tego, że jest moja przyjaciółką? Nie powiem jej całej prawdy. Nie mogę.
-Uważaj, proszę.
-Będę uważać.
W tym momencie rozległ się dzwonek. Wszyscy wyszli z klasy i udali się na przerwę. W sali zostałam jedynie ja, Harry, Louis i Holly.
-Van, możemy pogadać?- Spojrzał na Holly.- W cztery oczy.
-Za chwile wrócę.- Zwróciłam się do przyjaciółki.
-Wolałabym...-Przerwałam jej.
-Proszę.- Spojrzała niepewnie na mnie a potem na Styles'a.
-W porządku.- Powiedziała i razem z Lou wyszli z sali.
-Jak się czujesz?- Spytał, opierając się o biurko nauczyciela.
-Jestem trochę obolała, ale przeżyję.- Uśmiechnęłam się.- A co z tobą?
-Nic poważnego. Pomogłaś mi.
-Taaa- Mruknęłam pod nosem.
-Dużo ostatnio myślałem...- Przerwał na chwilę.- ...O tobie.
Spojrzałam na niego, lekko zdziwiona. Myślał o mnie? Tak jak ja o nim, czy może też nie?
-Ja kurwa nie mogę wytrzymać, gdy nie ma cie w pobliżu... A gdy jesteś nie mogę pozbierać myśli... Mam ochotę wtedy przycisnąć cię do ściany i całować cię tak długo, jak się tylko da.- Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Nasze twarze znów były niebezpiecznie blisko. Nie namyślając się długo pocałowałam go. Od razu to odwzajemnił . Trwaliśmy w nim przez dłuższą chwilę, ale w pewnym momencie odsunęłam się od niego.
-Nie teraz.- Mruknął i ponownie wpił się w moje usta. Nie chciałam tego przerywać, więc poddałam się. W pewnym momencie do klasy ktoś wszedł. Był to Dean, jeden z chłopaków z naszej klasy. Widział nas, cholera.
-To wy jesteście razem?- Spytał wyraźnie rozbawiony. Harry nic nie powiedział tylko wyszedł z klasy wyraźnie zdenerwowany.- Kolejna ofiara Styles'a- Zwrócił się w moją stronę.
-Pierdol się.- Warknęłam i zrobiłam to samo, co Hazz, wyszłam.
________________________________________________
Dziewiąty, yeay.
Wiem, że krótki, ale nie mam juz siły na cokolwiek.
Następny będzie dłuższy xoxo
9 komentarzy = next
Pocieszam się myślą, że następny będzie dłuższy, bo ten był c u d o w n y. Tyle się w nim działo! Kocham to opowiadanie całym sercem, seryjnie. :D Życzę Ci dużo weny i sił, do następnego. :*
OdpowiedzUsuńHarry i Vanessa się pocałowali ale tym razem tak bardziej romantycznie i namiętnie <3 . Jeeeej ale się cieszę ! Na pewno czują coś do siebie i będą razem ^ ^ .
OdpowiedzUsuńW ogóle to takie słodkie , że Harry uratował Vanessę przed tymi zbirami : )
Ciekawe co będzie z Eleanor i Louisem :<
+ Do następnej i pozdrawiam <3
Uwielbiam to opowiadanie ! ❤
OdpowiedzUsuńWiedziałam, wiedziałaam;D awrrr;*;* ona goo koochaaa!!! mrrr<33 ale zajebistee!! dziewczyno oddaj mi swój talent !! Błagaam !!! Chciałabym pisać tak świetnie jak tyy<333
OdpowiedzUsuńŚwietnie idzie Ci pisanie xx
OdpowiedzUsuńJuz mnie ciekawi co bedzie dalej z Van i Hazzą ;D
Noo zajebistee XD
OdpowiedzUsuńsuuuper
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Podoba mi się Twój styl pisania oraz fabuła. Czekam z niecierpliwością na następny.:)
OdpowiedzUsuńaaaaa! cudo,cudo,cudo. uwielbiam Harrego w tym opowiadaniu,no normalnie jest cudowny *___*
OdpowiedzUsuńsupperr nie mogę się doczekać co będzie dalejj :D
OdpowiedzUsuńjest już nawet 11 komentarzy, więc zamawiam dziesiąty rozdział ;)
OdpowiedzUsuńogółem rozdział zajebisty ^.^
najpierw biedna Elka nie wie co ma zrobić, a później biedna Van.. kurcze, że też musiała iść na piechotę do domu !! ggrrrr..
duuużoo weny :3
@Mo_Love_1D