sobota, 10 sierpnia 2013

Ten.

Harry's pov

Wściekły wyszedłem z sali, w której przed chwilą miałem lekcje. Czemu się tak wkurwiłem? Sam nie wiem. Ten człowiek zawsze doprowadzał mnie do szału. To, że całowałem się z Vanessą, nie oznacza, że z nią jestem. Fakt, pociągała mnie jak jasna cholera, ale to nie oznaczało, że chcę z nią być. Chciałem się tylko zabawić. A muszę być dla niej miły, bo inaczej znowu zacznie grać niedostępną. Czy ona nie może być jak wszystkie inne suki? Musi być taka irytująca i uparta? Denerwuje mnie jej zachowanie, ale nie dam tego po sobie poznać, nie mogę. Wbiegłem po starych schodach na pierwsze piętro budynku i podszedłem pod salę, w której miałem mieć matematykę. Jak ja kurwa nienawidzę matematyki. Wszedłem do środka i zająłem miejsce w ostatniej ławce tak, jak robię to zwykle. Czekałem na Lou, ale ten nie pojawiał się. Niall został zawieszony, więc rzadko można było spotkać go w budzie. Miałem nadzieję, że chociaż Vanessa w końcu wejdzie do klasy. Przecież muszę na czymś zawiesić oko, prawda? Ku mojemu rozczarowaniu zamiast niej pojawiła się Alison. Pomarańczowa skóra, kilo tapety na ryju, ubrana jak dziwka. Jak zwykle wyglądała zdzirowato. Wywróciłem oczami, gdy zauważyłem, że zmierza w moim kierunku.

-Hej, kochanie.- Uśmiechnęła się i chciała mnie pocałować, ale odwróciłem się.- Wszystko w porządku?

-Jest okay, spierdalaj.- Warknąłem, spoglądając na nią. W zasadzie sam nie wiem, czemu w ogóle gdziekolwiek się  z nią pokazywałem. Zapewne narobiłem sobie niemało wstydu. Ta dziewczyna to kompletna wieśniara.

-Co Ali, wyszłaś z wprawy, że Harry musi lizać się z inną?- Zaśmiał się Dean. Zmierzyłem go chłodnym spojrzeniem. Moje tęczówki zapewne stały się już czarne, serce zaczęło mi mocniej bić, szczęka zacisnęła się, a dłonie uformowały w pięści. W tamtej chwili miałem ochotę zabić tego skurwiela. On, widząc moją reakcję, zamilkł i odszedł.

-Co to miało znaczyć?- Pisnęła w moją stronę. Na prawdę miałem jej już dość. Niech ona się ode mnie w końcu odpierdoli. Postanowiłem zignorować jej pytanie, starając się uspokoić.- Harry!

-Nie twój kurwa interes!- Ryknąłem.- Odpierdol się ode mnie ty głupia suko, albo pożałujesz, że się urodziłaś!- Dziewczyna spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Jej źrenice pomniejszyły się, a w oczach pojawiły się łzy. Miałem w dupie to, czy się rozpłacze, czy zrobi mi z życia piekło, co jest niemożliwe, bo tylko ja to potrafię, czy da mi w twarz. Miałem to wszystko gdzieś, niech ona się w końcu ode mnie odpierdoli.

-Chodzi o ta sukę Vanessę, prawda? - Warknęła w moją stronę. Teraz mnie wkurwiła. I to ostro. Chwyciłem ją za gardło i przycisnąłem do ściany, lekko podduszając blondynkę.

-Nie waż się jej tak nazywać.- Splunąłem w jej twarz.- Gardziłem ta dziewczyną, jak każdą inną suką. Jest dla mnie nikim, bezwartościową dziwką, którą przeleciałem po zaledwie dwóch tygodniach. Miłość? Związek? Nie, to nie dla mnie. W jej oczach widziałem przerażenie, a ona przełknęła głośno ślinę, gdy puściłem jej gardło. Odwróciłem się i ujrzałem Vanessę, która przyglądała się całej sytuacji. Miałem gdzieś to, co pomyśli. Miałem gdzieś wszystko. Głupia suka, myśli, że jak spojrzy na mnie troskliwie tymi swoimi pieprzonymi, niebieskimi oczkami, to się uspokoję? Zmienię się? Nie, kurwa. Jestem chamem, męską dziwką, mordercą i pieprzonym zboczeńcem. Jestem Harry Styles i tego kurwa nie zmienię, nigdy.

-Na co się gapisz, głupia dziwko?- Warknąłem do zszokowanej szatynki, po czym trąciłem ją mocno, tak, że się zachwiała na własnych nogach, a ja zabierając uprzednio plecak wyszedłem z sali.-Co ja tu, kurwa jeszcze robię?- Spytałem sam siebie, wychodząc ze szkoły i wyciągając paczkę papierosów z kieszeni.

Vanessa's pov

Co mu odbiło? Zaledwie kilka minut temu był spokojny i ... czuły, na swój sposób. Myślałam wtedy, że on ma jakieś uczucia, ale chyba myliłam się. Nie zastanawiając się długo, wzięłam torbę i ruszyłam za Styles'em. Usłyszałam dźwięk dzwonka, gdy przekraczałam próg szkoły i już chciałam wrócić do klasy, ale stara Vanessa obudziła się we mnie i wybiegłam na szkolny dziedziniec. Przebiegłam przez bramę i już po chwili stałam na chodniku, rozglądając się dookoła. Gdzie on do cholery mógł pójść? Zrezygnowana oparłam się o niewielki murek, tuż przy chodniku i jeszcze raz rozglądnęłam się, tym razem uważniej. Jest! Zauważyłam chłopaka i dość energicznie podeszłam do niego. Ten wywrócił oczami, gdy mnie zobaczył i zaciągnął się ponownie.

-Czego chcesz?- Warknął, wyjmując szluga z ust.

-Co z tobą nie tak?- Spytałam łagodnie, co wyraźnie rozwścieczyło chłopaka, bo spojrzał na mnie chłodno, a rysy jego szczęki zaostrzyły się.

-Ze mną? Co z tobą kurwa jest nie tak? Chcę być sam, możesz już się odpierdolić?- Warknął. Trochę mnie to zabolało... Tylko dlaczego?

-Nie, nie mogę.- Moja odwaga wróciła, pod wpływem emocji. Aż się w mnie gotowało. Miałam ochotę rzucić się na niego i przyjebać mu. Zapewne dostałabym dwa razy mocniej, bo Harry jest ode mnie silniejszy, ale miałam to gdzieś. Styles zdenerwował się, złapał mnie za ramiona, wbijając swoje palce do nich i przycisnął mnie z całej siły do ceglanego muru.

-Słucha głupia kurwo, bo powtórzę to tylko raz. Chce być sam. S p i e r d a l a j.- Zaostrzył ostatnie słowo, sycząc je przez idealnie białe zęby. Nie wiem, jak on to robi, skoro codziennie wypala chyba z dwie paczki papierosów.

-Mówiłeś, że zależy ci na moim szczęściu i że nie możesz przestać o mnie myśleć, a teraz jestem głupią kurwą?- Syknęłam z irytacją, chłopak jeszcze bardziej zacieśnił uścisk, co doprowadziło mnie do płaczu. Bolało, jak cholera. Mogę przysiąc, że czułam, jak krew spływa mi z ramion.

-Przestań się nad sobą użalać, nie dostaniesz taryfy ulgowej.- Mruknął, przysuwając się do mnie.

- Czego ty ode mnie do cholery chcesz?- Warknęłam przez łzy, a ten uśmiechnął się szyderczo.

-Tego.- Mruknął i wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek, czego się po sobie nie spodziewałam w tamtej chwili. Końcem języka przejechał po mojej wardze, prosząc o wejście. Rozchyliłam usta, a ten wepchnął mi język prawie że do gardła. Całowaliśmy się jeszcze przez chwilę, w czym był cholernie dobry, a potem oderwał się ode mnie.-Niczego więcej.

-A więc chcesz się zabawić.- Mruknęłam z nadzieją, że zachowam to tylko dla siebie, ale niestety, usłyszał. Nie reagując na to, co powiedziałam zaciągnął się po raz ostatni i podał mi papierosa. Wzięłam go, a on wypuścił dym z płuc i zostawił mnie na środku chodnika. Samą... zapłakaną... z szlugiem w ręku... Tak, musiałam uroczo wyglądać. Wzięłam go do ust i zaciągnęłam się, jak najmocniej tylko potrafiłam i wypuściłam dym, po czym wyrzuciłam papierosa na ziemię i wróciłam do szkoły.

Liam's pov

Właśnie sprzątałem salon, co należy do moich obowiązków, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem je otworzyć, a w drzwiach zobaczyłem uśmiechniętą Danielle.

-Hej Liam.- Zaczęła dość nieśmiało.- Jest może Vanessa?

Spytała, opierając się o framugę. Jej łagodne spojrzenie przenikało mnie od środka. Lustrowała mnie wzrokiem z każdej strony. Zawsze tak robiła, gdy czekała na odpowiedź. Kochałem te jej czekoladowe oczy...Dalej kocham. Uśmiechnąłem się lekko, sam do siebie, zapominając, że Danielle w ogóle tam jest. Stałem jak słup i wpatrywałem się w nią z uśmiechem wymalowanym na twarzy. Musiałem dość dziwnie wyglądać.

-Umm...-Po chwili ocknąłem się.- Nie, jeszcze jej nie ma. Wróci za jakieś...- Spojrzałem na staromodny zegar, który wisiał na bezowej ścianie, w kuchni.- Dwie godziny.

-Oh, myślałam, że ją zastanę... No nic, przekaż jej, że byłam.- Moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok na świecie. Jej uśmiech.

-Danielle...- Uniemożliwiłem jej odejście, wołając jej imię.

-Huh?

-Może chcesz wejść?... Poczekasz na Vanessę w środku.- Zaproponowałem z nadzieją, że się zgodzi. Chciałem spędzić z nią trochę czasu, w końcu tak dawno się nie wiedzieliśmy...Tęskniłem za nią.

-Umm, no okay.- Uśmiechnąłem się i wpuściłem ją do środka. Starałem się nie okazywać, jak bardzo podekscytowany jestem, bo w środku piszczałem jak mała dziewczynka, która własnie dostała wymarzoną lalkę. Danielle usiadła w kuchni, przy stole.- Kawy, herbaty?

-Wodę poproszę.- Uśmiechnęła się. Wykonałem jej prośbę i po chwili podałem jej szklankę.- Dziękuję.

-Co u ciebie?- Spytałem, siadając na przeciwko niej. Ta popatrzyła na mnie niepewnie, a potem spuściła wzrok.

-Nic ciekawego. To co zwykle..- Miała na myśli to, że ciągle mieszka obok Harry'ego, nie dogaduje się z siostrą, a z rodzicami nie rozmawiała już od kilku lat. Wiedziałem, że ma tylko mnie, El i Perrie, więc tak bardzo zabolało mnie to, gdy ją zostawiłem. Porzuciłem Dan jak psa, dla jakiś pieprzonych studiów pedagogicznych, których i tak nie udało mi się ukończyć. Jak cholernie ciężko musiało być Danielle, gdy ją opuściłem... Na szczęście relacje między nią a El i Pezz nie zmieniły się. - A co u ciebie? Jak studia?

-Ugh, miałem nadzieję, że nie spytasz.- Mruknąłem pod nosem.- ..Rzuciłem je już na drugim roku.

-Co? Dlaczego?- Spytała, odstawiając szklankę na korkową podkładkę, która leżała na drewnianym stole. Dość długo zbierałem się na odpowiedź, bo nie wiedziałem, czy warto powiedzieć jej prawdę. A jeśli dzięki temu ją odzyskam? A jeśli ona już nic do mnie nie czuje? Dopiero co ją odzyskałem. Nie chcę znów jej stracić.

-Tęskniłem za tym miastem, za rodziną..i za tobą.- Spojrzała na mnie, a jej źrenice rozszerzyły się. Chyba zdziwiło ją to, co usłyszała.

-Mówisz n..na serio?- Przełknęła głośno ślinę, a jej oczy zaszkliły się.

-Tak.- Szepnąłem i podszedłem do niej. Zbliżyłem moją twarz do jej twarzy i złączyłem niepewnie nasze usta, ale gdy odwzajemniła pocałunek, stałem się odważniejszy. Po chwili ona oderwała się ode mnie i wstała z krzesła, na którym przed chwilą siedziała.

-Nie powinniśmy...- Zaczęła, spuszczając wzrok na swoje buty. Ciekawiły ją bardziej niż kiedykolwiek.

-Dlaczego?

-Nie jesteśmy już razem, rozumiesz? Poza tym masz dziewczynę!- Mam dziewczynę, której nie kocham, bo kocham ciebie, debilko. Zrozum to w końcu, że chcę być z tobą i tylko z tobą! Kocham cię...

-Umm..- Serio? Serio Liam? Tylko na tyle cię stać? Na jakieś pieprzone "umm"? Właśnie miałeś jej powiedzieć, że ją kochasz, a ty odwalasz coś takiego? Jestem beznadziejny.

-Powinnam już iść...- Westchnęła głośno.- Powiedz Vanessie, że byłam.- Odwróciła się na pięcie i wyszła. Zostawiła mnie samego, a ja znowu ją straciłem.

Vanessa's pov

Wbiegłam do łazienki, by zobaczyć, jak wyglądam. Nie mogłam przecież wejść do sali cała zapłakana i rozmazana. Od razu byłoby wiadomo, że wyglądam tak z powodu Harry'ego. Ten dupek nie ma uczuć. Wzięłam kawałek papieru i wytarłam twarz, by doprowadzić ją do poprzedniego stanu. Zupełnie zapomniałam o siniaku, którego teraz było widać jak jasna cholera. Zaczęłam grzebać w torbie, poszukując podkładu, pudru, lub czegokolwiek innego, by móc zatuszować niedoskonałość. Niestety nie udało mi się nic znaleźć.

-Ja pierdolę.- Przeklęłam na głos i wyszłam z łazienki. Otworzyłam drzwi do sali numer 120, a wszystkie oczy momentalnie zostały skierowane na mnie. Nienawidziłam tego uczucia. Patrzcie się na tablicę, tępe skurwiele i odwalcie się ode mnie!

-Przepraszam za spóźnienie.- Wymruczałam do pani Rose, gdy stanęłam obok niej. Wysoka, szczupła brunetka zmrużyła oczy i przyglądnęła mi się.

-Co ci się stało?- Spytała, wskazując na moją twarz. Nie możesz mnie kurwo po prostu zostawić w spokoju?

-Nic takiego. Ja tylko...-Przerwał mi Rob, który także chodził ze mną do klasy.

-Pewnie dostała wpierdol od Harry'ego, bo nie chciała mu obciągnąć.- Zaśmiał się, a reszta klasy poszła w jego ślady.

-Jak do ciebie podejdę, to zaboli.- Wycedziłam przez zęby, robiąc kilka kroków, ale nauczycielka zagrodziła mi drogę, bym przypadkiem nic mu nie zrobiła. Szkoda, bo miałam wielką ochotę przepierdolić mu w ten jego niewyparzony ryj. Posłałam mu mordercze spojrzenie i usiadłam obok Holly. Uwierzcie, gdybym mogła zabijać wzrokiem, Rob byłby już praktycznie martwy. Chłopak speszył się i zjechał niżej na krześle, tak jakby myślał, że go nie widzę. Palant.

-Gdzie byłaś?- Spytała Holly, gdy zajmowałam wolne krzesło, po jej lewej stronie.

-Pogadamy później.- Mruknęłam i wyjęłam książki.

***

-Słucham.- Powiedziała Holly, gdy wyszłyśmy na przerwę.

-Nie tutaj... Będziesz mieć coś przeciwko, jeśli zerwiemy się z trzech ostatnich lekcji?- Spytałam a dziewczyna parsknęła śmiechem.

-Ty się zmieniłaś, nie ja.- Mruknęła i poszłyśmy w stronę wyjścia.

-Stara Vanessa powraca.- Powiedziałam sama do siebie. Przez to, co miałam na sobie, byłam taka...dziewczęca. Nigdy nie lubiłam tego stylu... Chyba wrócę do moich ukochanych jeansów i mocnego makijażu... Zastanowię się.- Masz może przy sobie podkład?- Spytałam Holly, gdy znalazłyśmy się na szkolnym parkingu.

-Masz.- Podała mi niewielkie, okrągłę pudełeczko, w którym zawsze miała to, czego potrzebowałam w obecnej chwili. Czy ona czyta mi w myślach? Nałożyłam trochę podkładu pod oko i roztarłam go.

-Widać?

-Nie.- Podeszłyśmy do srebrnego land rovera o wsiadłyśmy do środka. Odpaliłam silnik i ruszyłam.- Masz może chociaż prawo jazdy? - Pokręciłam przecząco głową i zaśmiałam się.- Tylko nas nie zabij.

-Obiecuję.- Rzuciłam kpiąco w stronę Holly i skręciłam w prawo. Podczas jazdy prawie w ogóle się do siebie nie odzywałyśmy. Co chwilę spoglądałyśmy na siebie i wybuchałyśmy śmiechem, albo wymieniałyśmy się gardzącymi spojrzeniami. Zaparkowałam samochód przed kafejką, w której pracowała Perrie i weszłyśmy do środka. Zauważyłam, że Zayn jest w środku. Pomachałam do niego, a on uśmiechnął się i podszedł do mnie.

-Hej, Van.- przytulił mnie, witając się ze mną. Jego ramiona oplotły moją talię, a dłonie spoczęły na końcu moich pleców.

-Hej Zayn.- Odwzajemniłam uścisk, a po chwili oderwaliśmy się od siebie.- Jest Perrie?

-Jeszcze nie, własnie na nią czekam.- Ubrany był w czarną koszulkę z logo Nirvany i ciemne, dość obcisłe jeansy. Kruczoczarne włosy postawił na żelu, a jego brązowe tęczówki lśniły, jak nigdy.- Widzę, że masz towarzystwo... nie będę przeszkadzać.

 Powiedział i wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. Ja pociągnęłam Holly za rękę i podeszłyśmy do stolika, na samym końcu sali, po czym usiadłyśmy przy nim.

-Od kiedy znasz Zayna Malika?- Spytała Williams, zajmując jedno z metalowych krzeseł.

-Przyjaźnię się z jego dziewczyną.- Odparłam beznamiętnie i usiadłam obok niej.

-Z Perrie?- Spytała, otwierając 'menu', które leżało na szklanym, okrągłym blacie.

-Uhm.

-Wiesz, że Harry ją...-Urwała i spojrzała na mnie, zastanawiając się, czy powinna to powiedzieć.

-Zgwałcił? Tak,wiem... A ty skąd wiesz?- Zdziwiło mnie to, że ona wie. Przecież Perrie na pewno nie wyszła na środek ulicy i nie krzyczała "Hej, jestem Perrie, a Harry Styles mnie zgwałcił!"

-Słyszałam, jak Harry mówił to Louis'owi. Praktycznie chwalił się tym, że to zrobił- Jak można chwalić się, że się kogoś zgwałciło? Czy temu człowiekowi padło na mózg?- Pomijając temat, miałaś mi coś powiedzieć...

-Uhm, no dobra. Zadzwoniła do mnie znajoma i poprosiła, żebym do niej przyszła. Zgodziłam się. Siedziałam u niej dość długo, a potem wyszłam. Było już późno i ciemno, a ja musiałam wracać przez... 'niebezpieczną dzielnicę'. Natknęłam się na jakiś dwóch pijanych psycholi. Zaczęłam uciekać, ale jednemu z nich udało się mnie dogonić. Przycisnął mnie do ściany i chciał...sama rozumiesz. Szarpałam się i darłam mordę ile wlezie. Chciałam, by ktoś mi pomógł. Dostałam od niego kilka razy w twarz, przez co mam to- wskazałam na siniaka.- a potem oberwałam jeszcze kilka razy w brzuch. Gdy miał zamiar się już do mnie...dobrać, nagle pojawił się Harry i zaczął się z nim bić. Potem podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i zawiózł do domu... On mi pomógł.- Spojrzałam na twarz Holly, na której wymalowane było zdziwienie i szok.

-Harry? Harry Styles ci p o m ó g ł?- Nałożyła szczególny nacisk na ostatnie słowo.- To na pewno był on? Nie pomyliłaś się może?

-Wiem, co widziałam. To był on. On był taki... czuły, opiekuńczy.... Jak nie on.

-To nie mógł być on.- Powiedziała stanowczo Holly.- Harry Styles w r a ż l i w y?- I znowu to zrobiła. Zaczęło mnie to poważnie irytować.- Słyszysz, co mówisz?

-Dobrze wiem, co mówię.- Warknęłam.- Jeszcze dziś, gdy chciał ze mną porozmawiać, powiedział mi, że nie może przestać o mnie myśleć, że zależy mu na moim szczęściu... To było...- Holly przerwała mi.

-Dziwne.- Rozumiem jej zdziwienie. Znała Stylesa dłużej niż ja, więc trudno było jej uwierzyć  w to, co powiedziałam. Jeszcze zaledwie tydzień temu sama bym sobie nie uwierzyła.- Nie wiem, co o tym myśleć.

-Nie myśl o tym w ogóle. Chciałaś wiedzieć, prawdę, to proszę bardzo. Chcę tylko, żeby ta rozmowa pozostała między nami. Nie chcę mieć kłopotów z Harry'm.

-Obiecuję.- Wstałyśmy ze swoich miejsc i ruszyłyśmy z stronę wyjścia. Po drodze minęłam Perrie.

-O, hej Van- Uśmiechnęła się i uścisnęła mnie. Pachniała perfumami Beauty Calvina Kleina. Znałam je, to były ulubione perfumy mojej siostry.

-Hej Pezz.. Wiesz, śpieszę się, zadzwonię później, poza tym Zayn na ciebie czeka.-Poruszałam brwiami, a Perrie zaśmiała się.

-W porządku, leć.- Wyszłyśmy z kawiarni i wsiadłyśmy do samochodu.

HARRY'S POV

Vanessa wkurwiła mnie. To, że ją pocałowałem i wyszeptałem jej kilka czułych słówek, nie oznacza, że może robić, co chce. Jeśli mówię, że ma się odpierdolić, to suka ma spadać. Ta dziwka na dodatek sprzeciwiła mi się. To, że w niektórych sytuacjach jej na to pozwalałem, nie oznacza, że może robić, co jej się będzie żywnie podobać. Głupia kurwa. Usłyszałem dźwięk mojego telefonu, więc wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Lou. A ten czego, kurwa chce?

-Co znowu?- Warknąłem do słuchawki.

-Grzeczniej, kurwa.- Wysyczał.- Mamy tego skurwiela.

-Genialnie.- Mruknąłem lekko zadowolony.- Zaraz będę. 

Wrzuciłem plecak na tylne siedzenie, a sam usiadłem za kierownicą i ruszyłem z parkingu. Jechałem jak najszybciej się tylko dało, po to, by ostatni raz spojrzeć temu skurwielowi w oczy. Nigdy nie lubiłem Sean'a, ale przez to, co zrobił mojej siostrze znienawidziłem go. Przez tego jebanego dupka, moja siostra nie żyje. Tak, kurwa mam jeszcze jakieś uczucia, a śmierć Gemmy cholernie mnie zabolała. Czas się zemścić. Pojechałem do lasu, na obrzeżach Holmes Chapel, gdzie aktualnie znajdowali się wszyscy. Zaparkowałem samochód przed starym, drewnianym domem, który był teraz zajęty przeze mnie i wyciągnąłem broń z bagażnika. Energicznym krokiem podszedłem do drzwi i kopnąłem je z całej siły, by się otworzyły.

-Hej, spokojnie!- Krzyknąłem, gdy chłopaki wycelowali we mnie swoją bronią.

-Myśleliśmy, że to psy.- Mruknął Niall, odkładając pistolet na stół.

-To myślcie, kurwa mniej.- Warknąłem w jego stronę, ale to tyczyło się wszystkich.- Gdzie on jest?

-Tam.- Louis wskazał na stare, drewniane drzwi. Otworzyłem je i wszedłem do środka. Sean siedział przywiązany do krzesła i miał zakneblowane usta. Cudownie.

-Znów się spotykamy.- Mruknąłem, wchodząc głębiej do pomieszczenia. Niewielka lampka, która wisiała nad chłopakiem dawała niewielką poświatę, ale na tyle dobrą, że mogłem zobaczyć twarz Sean'a i przerażenie wymalowane na jego twarzy. Jak ja uwielbiam, gdy moje ofiary są przerażone. Tak jest zabawniej. Podszedłem do niego i z całej siły uderzyłem go w twarz, na co tej jęknął z bólu. Dostał jeszcze kilka razy, po czym odwiązałem szmatę, którą miał na ustach.

-Pożałujesz tego, Styles.- Warknął, a z jego ust wydobyła się krew.

-Możliwe, ale teraz twoja kolej.- Uderzyłem go tak mocno, że przewrócił się na ziemię, razem z krzesłem, do którego był przywiązany. Zacząłem energicznie kopać go po brzuchu. Chciałem, by on cierpiał tak jak ja. Jednak ja cierpiałem psychicznie, co jest znacznie gorsze od bólu fizycznego.

-Jesteś pieprzonym kretynem.- Warknął. To był zły ruch. Nie powinien mnie denerwować, szczególnie, że w każdej chwili mogę go zabić. Kopnąłem go w twarz, przy czym złamałem mu szczękę, a następnie wycelowałem w niego bronią. Najpierw dostał w udo. Potem w bark. Jęknął z bólu. Postawiłem krzesło tak, że Sean znów siedział. Głowę miał spuszczoną, a koszulkę całą zakrwawioną. Podniósł głowę i spojrzał na mnie błagalnie. Czy on myśli, że jak zrobi smutną minkę to ja się zlituję i pozwolę mu dalej żyć? Śmieszny jest.

- Dobranoc.- Warknąłem i strzeliłem prosto w jego głowę. Wyszedłem z pomieszczenia, w którym sie przed chwilą znajdowałem i wróciłem do moich znajomych. Rzuciłem spluwę na stół, robiąc przy tym nie małe zamieszanie i chwyciłem kawałek papieru, by wytrzeć ręce z krwi tego skurwiela.

-Zróbcie coś z ciałem.- Mruknąłem do Jima i trzasnąłem drzwiami, wychodząc.

_____________________________________________________
yay, skończyłam. dwa dni go pisałam haha.
CZYTASZ = KOMENTARZ
9 komentarzy = next :)

14 komentarzy:

  1. Końcówkę rozdziału czytałam z taką miną -> :O. W ogóle cały rozdział genialny. Tylko ten Harry, taki wkurzający. I jejku, ja już chciałam żeby Liam i Danielle byli razem. :c No nic, czekam niecierpliwie na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę , a zachowanie Harry'ego było takie słodkie :<
    No cóż jak widać chłopak jeszcze wieeele ukrywa .
    A co do Vanessy to bardzo mi przykro , że zawiodła się na Harry'm :<

    Rozdział cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział, wg Harry zachowuje sie jak skurwysyn, wkurwił mnie!
    Czekam naprawde bardzo niecierplwie xxx
    @Fucked_Up_Kid

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię za ten blog <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne ^.^ niecierpliwie czekam na następną część :D xoxox <33

    OdpowiedzUsuń
  6. AH ten Harry xd Kiedy Li i Dan będą razem? nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Daj nastepny rozdzial, blagam, to uzaleznia! xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dobry rozdzial. Masz ogromny talent. Czekam na nastepny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. ŚWIETNEE<33 OMG<33
    Boję się o Van, bo mam takie przeczucie, że Harry jej coś zrobi:(
    Ohh<33 Żeby w końcu ogarnął się, bo to DUPEK nad DUPKAMI !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteś dobra w pisaniu, mam nadzieję że szybko napiszesz nowy rozdział :) Ciekawe co z Vanesssą i Harrym, jakoś nie wróżę nic dobrego... :c

    OdpowiedzUsuń
  11. Twoje opowiadanie naprawde mi się podoba. Świetnie piszesz masz do tego talent. Życze weny xx

    OdpowiedzUsuń
  12. jejku czy on musi być taki brutalny i nieczuły ??
    to jest straszne ! o_o

    rozdział jak zwykle cudowny ;D

    @Mo_Love_1D

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham ten blog i Cb. Czekam na nastepny.xx

    OdpowiedzUsuń